Znajdziemy je w samochodach, motocyklach i rowerach, choć powoli przechodzą do lamusa. Jak działają hamulce bębnowe w rowerze i czy warto się nimi zainteresować?
Temat hamulców chodzi za mną od jakiegoś czasu. Choćby z tego powodu, że czeka mnie wymiana i regulacja klocków w trekingu. Nie jest to czynność, za którą szczególnie przepadam. Dlatego podszedłem do tematu po blogersku, czyli zamiast przy hamulcach robić, postanowiłem o nich napisać :-)
W nowym mini cyklu przybliżymy wam rodzaje hamulców stosowane w rowerach miejskich. Poznamy zasadę działania, mocne i słabe strony oraz sprawdzimy, za czym warto rozglądać się kupując rower. Na pierwszy ogień idą hamulce, w które był wyposażony mój pierwszy mieszczuch z prawdziwego zdarzenia.
Jak działa hamulec bębnowy i skąd się wziął w rowerze?
W historii motoryzacji konstruktorzy samochodów i motocykli często czerpali z rozwiązań stosowanych w rowerach. Tak było choćby z oponami pneumatycznymi. W przypadku hamulców bębnowych było odwrotnie.
To rozwiązanie po raz pierwszy zastosował Maybach w automobilu z 1900 r. i ze zmianami stosuje się je do dziś. Przeważnie hamulce bębnowe montowane są w tylnych kołach (z przodu używa się hamulców tarczowych) w autach małej i średniej wielkości.
Gdy kierowca naciska pedał, dwie szczęki hamulcowe rozwierają się i od środka trą o bęben obracający się wraz z kołem. Po zdjęciu nogi z hamulca sprężyny odwodzą szczęki od powierzchni bębna i można jechać dalej. Oto cała filozofia. Wygląda to mniej więcej tak:
W rowerze hamowanie odbywa się na podobnej zasadzie z kilkoma drobnymi różnicami. Po pierwsze, w aucie bęben hamulcowy to osobna część, w rowerach jest zintegrowany z piastą.
Kolejna różnica to mechanizm przenoszący siłę hamowania. W samochodach mamy układ hydrauliczny, w rowerze – mechaniczny. Naciskając klamkę przy kierownicy ciągniemy za linkę, której koniec jest przymocowany do dźwigni przy hamulcu. Dźwignia porusza rozchylaczem, ten rozpiera szczęki, które zaczynają trzeć o wnętrze piasty. W efekcie rower zwalnia.
W jakich rowerach znajdziemy hamulce bębnowe?
Najczęściej – w starych. Hamulce bębnowe były często stosowane w klasycznych rowerach miejskich, tych rodem z Holandii i Danii. Piszę w czasie przeszłym, bo dziś „bębny” są wypierane przez hamulce rolkowe, którym poświęcimy jeden z kolejnych odcinków cyklu.
Hamulce bębnowe montowano też w pojazdach typu velocar i rowerach transportowych. Oprócz hamowania podczas jazdy, pełniły jeszcze jedną ciekawą funkcję. Niektóre rowery cargo, podobnie jak samochody, miały hamulec postojowy. Po zaciągnięciu i zablokowaniu dźwigni załadowany rower można było zostawić bez obaw, że sam odjedzie.
Słabe i mocne strony „bębnów”
Hamulce bębnowe nie przez przypadek montowano w rowerach holenderskich. Szczęki i reszta mechanizmu jest ukryta wewnątrz piasty. Dzięki temu hamulce bębnowe są odporne na czynniki atmosferyczne, co ma niebagatelne znaczenie w deszczowym Amsterdamie.
Kolejna zaleta to bezobsługowość i to przez długi czas. Hamulce bębnowe w rowerze miejskim po właściwym wyregulowaniu po prostu działają. Okładzina szczęk hamulcowych zużywa się powoli i nie wymaga wymiany przez długi czas. Tyle zalet. Jakie są minusy hamulców bębnowych?
Pierwszą wadę widać na zdjęciach powyżej – taki hamulec to całkiem sporo żelastwa, które swoje waży. Przykładowo piasta Sturmey Archer SBF z hamulcem bębnowym ma masę 880 gramów. Kosztuje około 200 zł, a komplet nowych to szczęk wydatek rzędu 90 zł. To sporo w porównaniu choćby z hamulcami V-brake. Mimo to właściciele starych holendrów powinni się ucieszyć. Mimo, że od bębnów się odchodzi, części zamienne i całe piasty z hamulcami nadal są dostępne.
Pewna niedogodność to sposób mocowania hamulców. Wymagają one bowiem specjalnego uchwytu po wewnętrznej stronie widelca, w którym umieszcza się ramię hamulca. Można to jednak obejść stosując metalową obejmę zaciskową. Nieco więcej roboty jest też przy zdejmowaniu koła. Żeby to zrobić, trzeba najpierw rozłączyć hamulec, czyli poluzować i odpiąć linkę hamulcową.
Na koniec zostawiłem najważniejsze, czyli siłę hamowania. Miałem do czynienia tylko z używanymi hamulcami bębnowymi i nie należały one do najmocniejszych. Podobne opinie spotkałem z resztą w sieci. Warto jednak pamiętać, że rowery miejskie jeżdżą wolniej niż maszyny sportowe i takie „spowalniacze” przeważnie wystarczają przy codziennej jeździe.
Jestem ciekaw waszych doświadczeń z „bębnami”, szczególnie gdy ktoś miał okazję testować rower z nowymi hamulcami tego typu. Dajcie znać w komentarzach, jak oceniacie siłę hamowania.
Mam bardzo miłe doświadczenia z hamulcami Sturmey-Archer X-FDD (dynamo + bęben 70mm) i XL-FDD (dynamo + bęben 90mm). Pierwszy służy mi na co dzień w damce, drugi – w rowerze transportowym; tylny hamulec to w obu przypadkach trzybiegowe torpedo Sachs. Z reguły hamuję łagodnie na oba koła, ale w razie podbramkowej sytuacji rower stopuje praktycznie od razu. Oba sprawdzają się bez najmniejszych problemów, do tego są po prostu ładne :). Wadą jest cena (mniejsza piasta z nakrętkami i złączem zasilania kosztuje ponad 250zł, a większa ponad 300zł; dźwignię i linkę trzeba kupić osobno) i trochę zbyt skokowe działanie (długo nic i pełna siła), choć do tego idzie się przyzwyczaić.
Ciekawe, nie wiedziałem, że robi się piasty łączące hamulec bębnowy z dynamem w piaście. Dzięki za informację :-)
Ja bym porównał z rolkowym bo często się stosuje zamiennie.
W moim cargo mam dwa razy rolkę. Kolega w cargo do przodu kupił bęben zamiast rolki ponieważ jest mniej obsługowy
W jakim sensie mniej obsługowy? Chodzi o to, że do rolkowych trzeba dolewać oleju co jakiś czas?
To ja sobie zamówiłem nową piastę z hamulcem bębnowym do cargo. Powodów jest kilka. Po pierwsze to faktycznie niechęć do wsłuchiwania się w pracę hamulca i wlewania oleju (kolejna buteleczka, którą trzeba zamówić i której trzeba pilnować). Po drugie, niepokoi mnie wrażliwość hamulców rolkowych na przegrzewanie. Lublin jest bardzo pofałdowany, ja ciężki no i pamiętajmy, że mowa o rowerze towarowym. Po trzecie… bardzo nie podoba mi się radiator. Po czwarte, taka piękna błyszcząca i droga piasta Sturmey-Archer X-FDD z bębnem i dynamem jest bardzo fajna i dodaje co najmniej pięć punktów do lansu ;).
https://uploads.disquscdn.com/images/62e3780b66665adcd3e00a26db1336ebbf3591a3dec126b2822d2d23377f14da.jpg
Hmmm. A bębnowy się nie przegrzeje tak jak rolkowy? Niby trochę większa powierzchnia bo cała piasta się grzeje.
Jeśli chodzi o grzanie rolkowych to w ciągu 5-6 lat miałem z tym problem może ze 3 razy, za każdym razem na szybkim stromym zjeździe i w sumie z własnej winy bo mogłem tak nie gnać. Problem z sensie że potem piszczały przez kilkadziesiąt km, bo poza tym są całe i zdrowe.
Nie wiem, przy bębnach nikt nie narzeka na grzanie :). Ta piasta jest po prostu ładna (no nie mów, ze nie ;)) i zbiera niezłe opinie. Trafiłem ją w dobrej cenie wiec nie mogłem się powstrzymać :)
@maciej_kurek:disqus to też ale kolega stwierdził że są też łatwiejsze w samodzielnym serwisowaniu.
Na szczęście jeszcze nie musiałem tego sprawdzać. Jedyne co to w bębnach osobiście miałem problem z regulacją za pierwszym razem aby nie obcierało ani nie było za lużno
W piaście, którą zamówiłem odkręcasz jedną nakrętkę i wyjmujesz cały moduł hamulca. Piszą jednak, że okładziny są dożywotnie.
Udało mi się pozbyć przedniego hamulca po wymianie koła razem z widelcem i teraz mam z przodu v-brake, które faktycznie hamują, a z tyłu spowalniacze. Kiedyś go rozebrałam i okładzina wyglądała na dość grubą, podejrzewam, że nawet gdy był nowy, to był równie słaby.
A to mój rolkowy :) Na miasto hamuje wystarczająco. Jakiś deszcz czy błoto nie robią na nim wrażenia bo jest zabudowany. Raz na rok lub dwa trzeba mu wcisnąć trochę smaru przez dziurkę.
Ale w zeszłym roku w górach na stromym szosowym zjeździe 20% się za bardzo rozpędziłem i plus sytuacji był taki że nie przyspieszałem bardziej. Na dole gdy się w końcu zatrzymałem trochę dymiły. Pewnie ten smar się wypalił. Potem przez dzień piszczały, a potem działały normalnie.
Niezniszczalny wynalazek na miasto.
https://uploads.disquscdn.com/images/9a6f73a127c22403d3b6d305e7717a398d63996789575c3e1ea5e247dbe95f5b.jpg
Fajne zdjęcie :-) Będzie oddzielny tekst o hamulcach rolkowych. Czy możemy wykorzystać to zdjęcie? Oczywiście z podaniem autorstwa.
Proszę bardzo :) Akurat trochę krzywe, bo rolki powinny być tam gdzie okładziny, a nie wpadać w dziury. A tu cały wynalazek luzem. Po paru latach zaczęło piszczeć, to rozkręciłem i wyczyściłem.
https://uploads.disquscdn.com/images/3ffce92e5d66def217e30597311283c02719ec39b54e52d833ed372a7fb7bbc2.jpg
No ja ostatnio mając dwa rolkowe w cargo przy załadunku 60km jadąc z górki udało mi się zblokować tylne koło co wydawało mi się niemożliwe w tym systemie.
Waga + grawitacja robi swoje.
Aha, cena okładzin nie ma znaczenia, bo pewnie przeżyją cały rower.
Witam serdecznie, mam problem. Muszę wymienić obręcz, koło tylne, i posiadam hamulec rolkowy. Czy każda obręcz pasuje do tego hamulca? Czy musi być przystosowane do tego? Dodam, że chcę kupić obręcz ze szprychami i piasta, wychodzi taniej niż przeplecenie szprych.
Ja mam Sachs Orbit (przód) i Sachs Galaxie (tył) w dwóch rowerach Hercules, w jednym hamują ładnie równo z świetna modulacją, praktycznie można stanąć dęba jak się naciśnie oba mocno ale w drugim działają już słabiej i piszczą na mokro, kwestia sądzę czyszczenia i regulacji. Plusy to odporność na wodę, błoto itp. , dobra modulacja, praktycznie bezobsługowe (jedynie wymiana linki i wtedy regulacja) oraz dość duża siła hamowania. Minusy to waga i cena (ale w używanym rowerze to nie minusy).
Nowych jakoś nie widzą z typowym bębnem (pewnie koszt produkcji, bo jednak taki bęben to kawałek niezły alu) jedynie z hamulcem rolkowym.