Minęły 3 miesiące odkąd postanowiłem policzyć, ile tak naprawdę wydaję pieniędzy na rower. Oto pierwsze wyniki. Mamy też kilka zestawień finansowych od naszych czytelników.
Czas powrócić do eksperymentu, o którym pisałem na początku roku. Uznałem, że publikowanie miesięcznych zestawień kosztów używania roweru nie ma większego sensu. W końcu bywają miesiące, kiedy na rower nie wydaje się ani złotówki. Kwartał pozwala już na nieco szerszy obraz.
Dodatkowo po publikacji poprzedniego wpisu o kosztach dostaliśmy kilka waszych zestawień. Zanim przejdę do nich, rzućmy okiem ile kasy wypłynęło z mojego portfela w tym czasie.
Moje wydatki, czyli bez dramatu
Na początku musicie wiedzieć, że Gazelle, którą jeżdżę na co dzień zasadniczo jest w dobrym stanie i nie wymaga większych inwestycji. Postanowiłem jednak, że w tym roku skompletuję sobie wyposażenie zgodne z moją wizją roweru miejskiego. W praktyce oznacza to kupno części, które zasadniczo nie są uszkodzone albo zużyte ale z różnych powodów nie spełniają moich oczekiwań.
Taką częścią są błotniki. Wcześniej miałem parę metalowych błotników, ale w tylnym pękło metalowe mocowanie śruby. Próbowałem je reanimować, ale próby skończyły się tym, że błotnik ocierał o oponę i nie spełniał swojego zadania. Uznałem, że szkoda mojego czasu i kupiłem zestaw nowych za 45 zł.
Okazuje się, że to był największy wydatek w ciągu minionych trzech miesięcy. Do tego doszły jeszcze:
- dętka – 14 zł
- baterie do lamp – 12,99 zł
- bateria do licznika – 1,50 zł
Suma: 73,49 zł
Wasze wydatki – od 200 do 2500 zł rocznie
Bardzo ucieszyła mnie wasza reakcja na poprzedni wpis o kosztach jazdy rowerem. W komentarzach i mailem wysłaliście nam 5 zestawień finansowych. Jako pierwsza odpowiedziała Anhydryt.
- Rower Rivel Cagitta Elyse + koszty przesyłki – 446 zł
- Folia odblaskowa + przesyłka – 24 zł
- Peleryna przeciwdeszczowa + przesyłka – 54 zł
- Spodnie przeciwdeszczowe + przesyłka – 85 zł
- Uchwyt rowerowy + głowica do uchwytu – 38,99 zł
- Dwie dętki – 44,99 zł
- Błotniki – 45,90 zł
- Lampki + baterie – 105 zł
- Łańcuch – 40,00 zł
Suma: 883,88 zł
Po odjęciu kosztów samego roweru dostajemy 437,88 zł, czyli kwota niewiele większa od moich wydatków w zeszłym roku (około 390 zł). Zdecydowanie więcej wydał Jarosław.
Suma: około 2 500 zł
Ciekawego narzędzia do liczenia kosztów używa Andrzej. Dostaliśmy od niego link do serwisu przeznaczonego dla… właścicieli samochodów i motocykli. Tak wygląda podsumowanie Andrzeja, a tutaj znajdziecie więcej szczegółów.
Suma: 535 zł
Na koniec dwa arkusze kalkulacyjne. Pierwszy przysłał Bartłomiej, który tak pisze o swoich rowerach:
Grubego górala kupiłem za 50 zł. W stanie ledwojeżdżącym. Chudego górala dostałem. W stanie wogóleniejeżdżącym.
Jego obszerne zestawienie znajdziecie pod tym linkiem. Zwróćcie uwagę na nazwę kategorii. Mój faworyt to „zamykotka (zgubione i chujowe)” :-). Drugi arkusz dostaliśmy od Rowerem.com. Jest o tyle ciekawy, że zawiera porównanie kosztów eksploatacji roweru i samochodu. Poniżej wersja skrócona, a tutaj znajdziecie całą tabelę.
Suma: 216,46 zł
Kolejne podsumowanie moich kosztów pojawi się na blogu w lipcu. Niewykluczone, że tym razem kwoty będą znacznie większe, bo planuję dokupić kilka (nie)zbędnych gadżetów i przywrócić do życia mój rower trekingowy. Jeśli macie własne zestawienia finansowe, wrzućcie je w komentarzach albo wyślijcie na adres zaloga@statekkosmiczny.pl. Opublikujemy je razem z podsumowaniem kolejnego kwartału.
Fot. 1
Fajne porównania :)
Co do mnie, staram się wydawać jak najmniej, postępując wg zasady „biednego nie stać na kupowanie tanich rzeczy”. Unikam nowych – wolę używane, choć czasem zaszaleję :).
I tak:
-cały serwis ogarniam samemu,
-dętki – zdarza mi się kupić 2 razy w roku (z reguły łatam dziurki i jest dobrze), wychodzi 30zł,
-baterie – 0zł, bo mam dynamo w piaście,
-materiały eksploatacyjne takie jak płyn do mycia roweru, oleje i smary czy pastę Proofide do siodełek ze skóry kupuje się raz na kilka lat, roczny koszt <5zł,
-pozostają żaróweczki do lampek, bo od czasu do czasu jakaś się spali – 2zł (zwykła bańka) lub 10…15 (halogen),
-raz na parę lat przydaje się kupić parę opon, co amortyzuje się do jakichś 10…20zł na 5000km (mniej więcej tyle przejeżdżam rocznie),
-raz na parę lat zdarza się konieczność poważniejszej naprawy (u mnie to awaria ramy – z powodu pęknięcia podpór siodełka przy zacisku, lub pęknięcia podpory łańcucha na obwodzie w pobliżu suportu). Jeżdżę na stalowych holenderkach i takie naprawy powierzam lokalnemu producentowi riksz. Rozbieram rower i oddaję ramę dla oszczędności czasu i mamony. Zespawanie, piaskowanie i lakierowanie proszkowe wynosi jakieś 100…150zł,
-raz na kilka lat można pokusić się o wymianę kulek i ew. bieżni oraz konusów w łożyskach, koszt kilku zł,
-łańcuchy – wszystkie napędy mam jednorzędowe w pełnych osłonach (poza towarówką Sorte Jernhest, która nie ma osłony i stoi na zewnątrz 24-7). Ok. 25zł na rower wystarcza na trzy lata albo więcej.
Środki trwałe:
-rower – preferuję secondhandowe holenderki porządnych marek: Gazelle, Fongers, Burgers E.N.R., Batavus (zabytkowe), Union, Altra, Azor/Workcycles (ciężkie do zdobycia w PL), Empo, Rivel, Sparta, Simplex, Cortina, Koga-Miyata (lub Koga) czy Juncker. Angielskie godne polecenia: Raleigh, BSA, Rudge, Royal Enfield. Austriackie – Puch i Steyr. Z niemieckich – vintage Heidemann/HWE, NSU, Mifa, Rixe, Diamant, Hercules, Wanderer, Brennabor, Miele, Stricker czy Express-Werke. Koszt do 800…1000zł, obowiązuje zasada "nabywco, strzeż się!". Teraz postanowiłem sprawić sobie damkę i zamówiłem za pół kafla używaną omę Gazelle Populair (czarna, prosta, elegancka, z charakterystycznym błotnikiem, zadowoli takiego perfekcjonistę rowerowego jak ja).
Rowery "budżetowe" (Kronan, Redy, Popal, On the Road, Limit, Nostalgie, Edwards…) – odradzam, szczególnie jeśli ma żyć pod chmurką cały czas. Nowe kosztują tyle co markowe z drugiej ręki, ale ich żywotność to max kilka lat, po tym czasie może być konieczna wymiana tylu części, że lepiej kupić nowy.
-siodełko Brooks B66 używane w dobrym stanie na allegro lub OLX można kupić za 70zł, a Lepper Primus – za ok. 100zł,
-opony Schwalbe Marathon Plus (a jakże; będę się przesiadać z Delta Cruiserów ze względu na niezawodność) – czasem ustrzelisz za 60zł, ale to jeszcze nic. Kiedyś wygrzebałem jedną ze śmietnika sklepu rowerowego. Nie była w najgorszym stanie – trochę spękana po bokach (normalka), ale bieżnik wciąż dobry. Trochę pojeździ.
-inne części – jeśli chcę nabyć kolejny rower, przyglądam się, co ma zamontowane. Bywa, że przekładam części między rowerami (np. podkowę Axa Defender lub wygodne siodełko przełożę do częściej wykorzystywanego roweru).
Krzysztof, ja mam pytanie czysto techniczne :) czy dynamo w piaście zasila Ci obie lampki, przednią i tylną? zastanawiam się ostatnio nad takim rozwiązaniem, ale ostatnio coraz częściej spotykam się z sytuacją, kiedy podpina się tylko przednią.
Przednią i tylną, z tym, że moje tylne lampki mają własnej budowy wkłady z diodami LED i kondensatorem podtrzymującym napięcie po zatrzymaniu. Bardzo praktyczna rzecz – pomijając ludzi przypominających mi o wyłączeniu lampki ;).
Zasilanie tylko przedniej lampki można wytłumaczyć na dwa sposoby:
-można dać dynamo 3W i lampkę przednią z żarówką 3W, np. halogenową – świeci jaśniej (o mocach dalej),
-producentom nie chce się prowadzić kabla na tył roweru i wolą wrzucić bateryjną lampkę tylną. Moim zdaniem traci na tym klient.
Możesz podłączać lampkę przednią i tylną do dynama w piaście, tylko musisz pamiętać o dopasowaniu mocy.
Typowe żarówki rowerowe – czy to okrągłe, czy halogenowe – są na napięcie 6V (tak jak dynamo) i następujące moce:
-2.4W – przód, najczęściej spotykane,
-3W – przód, mocniejsze, rzadsze,
-0.6W – tył.
Nie wiem jak z poborem mocy przez tylne lampki z diodami LED, prawdopodobnie również ciągną 0.6W.
Dynama są dostępne w wersji 2.4W (słabszej) oraz 3W (mocniejszej).
Słabsze dynamo uciągnie tylko lampkę przednią 2.4W, mocniejsza – przednią 2.4W i tylną 0.6W, lub przednią 3W.
dzięki :)
No niewiem co trzeba robić aby wydać na eksploatację roweru ponad dwa klocki.Ja tanich części nie kupuję,od początku tego roku przejechałem 1878km po mieście i trochę wycieczek,więc w roku może wyjść 8tys.
I napewno tyle nie wydam.
To i tak mało biorąc pod uwagę że rower może być różnej klasy i w różny sposób być eksploatowany.
2000 zł to rzeczywiście sporo, ale do zrobienia. Jak masz 2 rowery albo więcej i np. w jednym z nich chcesz wymienić cały napęd, to się uzbiera trochę.
Mam dwa rowery z planetarkami więc napęd znacznie dłużej wytrzyma. A mtb mam tylko na wypady,jeździć nim na codzień to pomyłka.
Wystarczy jeździć po górach… mi w tym roku na dzień dobry padł amortyzator, którego nie opłacało się naprawiać (2800), rozleciała się piasta tylna (450) oraz wymieniłem korbę (400), łancuch (80), kasetę (200) + linki, pancerze i cała reszta. Zależy jak jeździsz i co jeździsz…
To co piszesz nie można zaliczyć do jazdy użytkowej.
Tylko po prostu koszty uprawiania sportu.
W 2009/2010 roku kupiłem rower za 400 zł. Rok temu wymieniłem łańcuch i wielotryb i to tyle z moich napraw (koszt razem jakieś 300 zł). Reszta przez tyle lat działała bez problemu. Nawet opon nie musiałem zmieniać ale fakt – jeździłem tylko po mieście. W tym roku zmieniam koła, opony, będzie malowanie ramy i stawiam że ze wszystkim zamknę się w 1000 zł. Tak odświeżony Rychtarski powinien przejeździć ze mną przez kolejne 4 lata bez większych problemów.
Myślę, że nie jest to jakiś szał jeśli chodzi o oszczędność. Z drugiej strony jednak raz na 5 lat te 1000 zł wbite w rower się należy jak psu zupa. :)
Kurczę, to już kwiecień? Prześlę wieczorem swojego excela. Chociaż z racji zakupu nowego roweru+porządnej sakwy koszty będą czterocyfrowe – za to udało mi się mniej więcej policzyć oszczędności :)
Nno dobra, policzyłam, zarówno koszty jak i oszczędności, i najciekawsze co mogę powiedzieć, to:
– przez ostatnie trzy miesiące, gdybym za każdym razem wybierała rower zamiast autobusu/tramwaju, zaoszczędziłabym może 20 zł.
– za to, ponieważ zastępowałam koleżankę w sekretariacie co wiąże się z wycieczkami na pocztę co drugi tydzień, gdybym wybierała rower, mój pracodawca zaoszczędziłby dotąd ok. 70 zł.
A wydatki?
– Nowy rower Kross Trans Alp: 1439 zł (takiej promocji na wymarzony rower nie mogłam przepuścić)
– Torba/Sakwa Basil: 305 zł
– Bluza rowerowa: 130 zł
Razem: 1874 zł.
Biorąc pod uwagę wcześniejsze statystyki wydatków, wyczerpałam limit kosztów na najbliższe 10 lat :)
Dzięki za zestawienie, wykorzystamy je w podsumowaniu kolejnego kwartału :-)
Pingback: Ile naprawdę kosztuje jazda rowerem? Sprawdźmy to! » Miejski blog rowerowy
Pingback: Koszty jazdy rowerem - pół roku eksperymentu za nami » Miejski blog rowerowy
Pingback: Koszty jazdy rowerem w 2015 r. - podsumowanie eksperymentu » Miejski blog rowerowy
Pingback: Koszty jazdy rowerem - wakacje za nami » Miejski blog rowerowy