Czyli wyruszamy na poszukiwania Siodełkowego Graala. Zatem klucze w dłoń i do dzieła!
O osobie, która lubi się wywyższać mówi się czasem, że „sra wyżej, niż dupę ma”. To raczej mało eleganckie powiedzonko, jednak dobrze oddaje, jak ważna jest wysokość, na której znajdują się cztery litery. Szczególnie, gdy tę część ciała sadzamy na siodełku rowerowym. Problem w tym, że na mieście często widzę osoby mające problem z dopasowaniem właściwej wysokości siodełka. I to właśnie dla nich powstał ten poradnik.
Dlaczego właściwa wysokość siodełka jest tak ważna?
Odpowiedź jest prosta: bo pozwala jeździć wygodniej.
Podczas pedałowania nogi na zmianę uginają się w kolanach i prostują. Podobnie, jak podczas wchodzenia po schodach. Zbyt nisko ustawione siodełko sprawia, że w najniższym położeniu korby noga jest za bardo ugięta. W takiej pozycji pedałowanie jest mniej efektywne. Mięśnie nie mogą się dostatecznie wyprostować, przez co by napędzić rower trzeba włożyć więcej energii. Krótko mówiąc, jazda jest bardziej męcząca.
To trochę tak, jak podczas wchodzenia po schodach na piętro na ciągle ugiętych nogach (bez prostowania ich w kolanach). Niby można, ale po co się męczyć? Dodatkowo jazda na rowerze ze zbyt niskim siodełkiem w dłuższej perspektywie może powodować bóle kolan i stawów. O tym, skąd biorą się te dolegliwości dowiecie się z filmu SzajBajk.
O tym, jak ważne jest odpowiednie ustawienie siodełka i innych części roweru, świadczy choćby tzw. bikefitting stosowany przez zawodników kolarskich. Profesjonalne dopasowanie roweru do konkretnego kolarza jest dosyć skomplikowanym i kosztownym procesem wykorzystującym zaawansowane technologie. Na szczęście w przypadku roweru miejskiego laserowe czujniki i specjalne oprogramowanie nie będą konieczne. Wystarczy jeden klucz i kilka minut roboty. Zanim jednak weźmiemy się za dopasowanie mieszczucha, warto wiedzieć…
Jak tego nie robić
Próbując znaleźć odpowiednią wysokość siodełka można przegiąć w dwie strony.
Nadmierne wysunięcie sztycy z ramy sprawia, że z trudem dosięgamy do pedałów. Podczas jazdy biodra kołyszą się raz na lewą, raz na prawą stronę. Nie jest to zbyt wygodne. Dodatkowo, gdy siedzimy zbyt wysoko, po zatrzymaniu nie dotykamy stopami ziemi, co może skończyć się wywrotką.
Na rurze podsiodłowej znajduje się znacznik, który pokazuje, jak bardzo można wysunąć ją z ramy. Jeśli komfortowa pozycja na rowerze wymaga wysunięcia sztycy powyżej tego znacznika, to oznacza, że albo rura jest zbyt krótka i trzeba wymienić ją na dłuższą, albo należy zmienić rower na model z większą ramą.
Przegięcie w drugą stronę to sztyca wysunięta zbyt nisko. W efekcie podczas pedałowania noga jest zbyt mocno ugięta w kolanie i wygląda mniej więcej tak:
Takie ułożenie jest jeszcze bardziej dokuczliwe, gdy podczas pedałowania stopa znajdzie się w wyższym położeniu:
Co prawda nisko ustawione siodełko pozwala podczas postoju stanąć całą stopą na ziemi, ale w przeciwieństwie do samochodów rowerem w mieście częściej jeździ się niż stoi.
Jak prawidłowo ustawić wysokość siodełka?
Zaczynamy od skompletowania sprzętu, czyli… jednego klucza. W zależności od obejmy, jaka jest w rowerze, potrzebny będzie klucz 13 lub imbusowy. Właściciele rowerów z obejmą z szybkozamykaczem mają ułatwione zadanie.
Siadamy na rowerze i ustawiamy nogę na pedale tak, aby znalazła się w najniższym położeniu. Najlepiej oprzeć stopę o pedał miejscem, w którym zaczynają się palce:
To pozwala na bardziej efektywne pedałowanie niż stawanie na pedale środkiem stopy, tuż przy pięcie:
Noga w tej pozycji powinna być lekko zgięta w kolanie. Co to znaczy lekko? Nie będę podawał konkretnego kąta, bo w warunkach domowych i tak tego nie zmierzycie. Chodzi mniej więcej o coś takiego:
Dodatkową wskazówką jest ułożenie stopy po zatrzymaniu się (np. na światłach). Jeżeli siedząc na rowerze musimy stanąć na palcach, żeby podeprzeć się, to znaczy, że siodełko jest na odpowiedniej wysokości. Może nie jest to zbyt wygodne, ale pamiętajmy, że rower służy do jeżdżenia, a nie do stania.
Teraz czas na testy. Zabieramy ze sobą klucz i jedziemy na przejażdżkę, żeby sprawdzić, czy jeździ się wygodnie. Jeśli nie, wysuwamy lekko lub chowamy sztycę w ramie tak, aby ustawić odpowiednią wysokość. Gdy już znajdziemy Siodełkowego Graala, warto go „zapisać”. Na rurze podsiodłowej w miejscu, gdzie chowa się w ramie można zrobić znacznik markerem lub rysę ostrym przedmiotem. Dzięki temu w przyszłości łatwiej będzie ustawić siodełko.
Opisana metoda powinna wystarczyć do dopasowania siodełka w mieszczuchu. Jeśli szukacie bardziej zaawansowanych sposobów, zaglądnijcie na bloga Narower.com. Na koniec podziękowania dla naszej czytelniczki Ani, która podrzuciła temat tego wpisu :-) Nie zapominajcie o komentarzach – podzielcie się swoimi patentami na dopasowanie wysokości siodełka.
Fot. 1
Dzięki za ten wpis! Już czasem nie mogę patrzeć na dziewczyny prawie szorujące kolanami po brodzie przez zbyt nisko ustawione siodełko. Przeczytałam gdzieś opinię, że kobiety powinny zmieniać położenie siodełka w zależności od wysokości obcasów i po przetestowaniu mogę się pod tym podpisać. Zdecydowanie wygodniej jest za każdym razem to sprawdzić.
Krótko i konkretnie :)
Nie do końca zgodzę się w sprawie opierania stopy przednią częścią na pedale. Śródstopie ma tę zaletę, że obcas buta przytrzymuje pedał od tyłu (poprawa stabilności i łatwiejsze „mocne depnięcie” przy ruszaniu na światłach itp.), do tego łatwiej jeździć w różnych butach (komu chciałoby się zawsze nastawiać siodełko?). Wpływ na efektywność przy jeździe miejskiej jest na tyle nieznaczny, że go pomijam.
Cholernie ważne jest za to pochylenie siodełka: w przypadku mieszczucha o wyprostowanej pozycji – poziome lub ew. bardzo nieznacznie pochylone do przodu. Szerokość też ma znaczenie.
Paniom polecę artykuł http://lovelybike.blogspot.com/2011/04/on-female-anatomy-and-bicycle-saddles.html (jak zapobiec bólowi w okolicach intymnych).
Co do patentu z mazakiem, stosuję z powodzeniem zawsze, gdy pożyczam od kogoś rower. Zaznaczam wysokość właścicielki, reguluję sztycę, a gdy przychodzi czas zwrotu, nie ma problemu z przywróceniem do stanu poprzedniego.
Zamiast mazaka można użyć taśmy izolacyjnej/klejącej lub trytytki, pod warunkiem, że siodełko trzeba podwyższyć.
W sumie też bardziej opieram stopę bliżej śródstopia: mam zwykłe buty skórzane (często ze skórzaną podeszwą) i niewielkim obcasem i tak zdecydowanie lepiej się jeździ na miejskim rowerze. Każdorazowa próba pamiętania, aby opierać się przednią częścią stopy i tak kończą się niewielkim przesunięciem stopy do przodu.. W zimowych butach z solidnym „bieżnikiem” to już w ogóle stopa sama się ustawia, tak jak wymusza to podeszwa.
Z pochylaniem siodełka ku przodowi trzeba stopniowo: zbyt silne skutkuje bólem rąk i barków.
O miodzio :) jeżdżę miejskim rowerem do pracy i ciągle zastanawia mnie ustawienie siodełka.
Jako, że dużo biegam to pilnuję swoich kolan i kręgosłupa.
Brawo, bardzo ładnie wszystko opisane oraz sfotografowane.
Bardzo dziękuję.
Ułatwi mi to dyskusję z żoną, która chce mieć zbyt nisko siodełko.
Dzień dobry,
dałoby radę załadować ponownie zdjęcia?