Linki hamulcowe nie są czymś, o czym myśli się na co dzień jeżdżąc rowerem. Ja też tak miałem do momentu, gdy podczas hamowania coś chrupnęło, linka pękła, a klamka zamieniła się w bezużyteczne żelastwo.
Na szczęście nie jechałem szybko i nic mi się nie stało. W jednej chwili uświadomiłem sobie jednak, jak ważne jest regularne sprawdzanie, co właściwie dzieje się w środku pancerzy biegnących wzdłuż kierownicy. A u mnie nie działo się najlepiej…
To, co widzisz powyżej jest niedopuszczalne i powinienem sprawdzić stan linek zaraz po tym, jak kupiłem rower z drugiej ręki (czyli jakieś… 3 lata temu). Upewnij się, czy i u ciebie linki nie są zardzewiałe, rozszczepione albo przetarte. Jeśli tak, najwyższy czas je wymienić. Na szczęście operacja nie jest ani trudna ani kosztowna.
Mierzymy długość pancerzy
Zgadza się – pancerzy. To te elastyczne rurki, wewnątrz których biegną linki hamulcowe. W starych pancerzach mogą zbierać się zanieczyszczenia utrudniające przesuwanie się linki. Nie ma sensu żałować kilku złotych i lepiej od razu wymienić je razem z linkami.
Pamiętaj jednak, że w sklepach rowerowych pancerze sprzedaje się na wymiar. To oznacza, że nie wystarczy poprosić sprzedawcę o „pancerz tylnego hamulca”, bo nie będzie wiedział, ile dokładnie ma uciąć ze zwoju. Do mierzenia pancerzy wystarczy metr krawiecki albo taśma miernicza. Mierzymy długość od jednego końca do drugiego, zapisujemy na kartce i gotowe.
Mierzenie to dobry moment, by sprawdzić, czy stare pancerze mają właściwą długość. Jeśli są zbyt krótkie, mogą za bardzo zginać się tuż przy klamce. Będą też nadmiernie napinać się przy maksymalnym skręceniu kierownicy. Wtedy linka hamulca nie przesuwa się gładko i może się przecierać.
Jeżeli okaże się, że pancerz jest zbyt krótki, trzeba dodać kilka lub kilkanaście centymetrów. Przy prawidłowej długości pancerz wychodzi z klamki prosto, nie zagina się i łagodnie skręca biegnąc w kierunku hamulca.
Idziemy na zakupy
Wspomniałem wcześniej o zapisaniu długości pancerzy na kartce. Nie bez powodu. O skutkach zamocowania zbyt krótkiego pancerza już wspomniałem. Przesada w drugą stronę też nie jest wskazana, bo w domowych warunkach trudno skrócić zbyt długi pancerz. W środku znajduje się bowiem metalowy szkielet, który usztywnia pancerz. Przecięcie go zwykłymi nożycami spowoduje, że końcówka zostanie zmiażdżona i przeciągnięcie przez nią linki będzie niemożliwe.
Sprzedawcy w sklepach rowerowych mają specjalne nożyce do pancerzy, które tną je bez zgniatania. Mają też dwa drobiazgi, które bardzo się przydają – końcówki pancerzy i końcówki linek. Te części również trzeba kupić. Mój zestaw naprawczy to:
- 2 pancerze (wymieniłem od razu przód i tył)
- 4 końcówki pancerzy (po jednej końcówce na każdy koniec pancerza)
- 2 linki hamulcowe
- 2 końcówki do linek
Za całość zapłaciłem 23 zł + koszty piwa.
Bierzemy się do roboty
Zaczynamy od demontażu starych linek i pancerzy. Tutaj nie ma wielkiej filozofii i można je po prostu wyciąć. Uważaj tylko, żeby nie zgubić mocowań łączących linkę z hamulcem.
Montaż nowej linki zaczynamy od klamki. Końcówkę z metalowym okrągłym dinksem trzeba zaczepić o ruchomy uchwyt widoczny po maksymalnym naciśnięciu klamki. Następnie linkę przeciągamy przez nacięcie w korpusie klamki. Jeśli w twoim rowerze nie ma takiego nacięcia, wystarczy przewlec linkę na wylot tak, jak biegła stara linka.
W ten sam sposób przeciągamy linkę przez śrubę baryłkową służącą do regulacji długości linki. Nakrętkę kontrującą i samą śrubę trzeba ustawić w jednej linii tak, aby linka mogła przejść przez szczelinę. Dobrze jest też wykręcić śrubę mniej więcej do połowy gwintu. Dzięki temu łatwiej wyregulować później hamulec.
Teraz czas nałożyć na linkę końcówkę pancerza i sam pancerz. Jeśli linka hamulca nie chce wejść do pancerza, pomóż sobie gwoździem albo innym szpikulcem i rozewrzyj otwór w wewnętrznej warstwie pancerza wykonanej z tworzywa sztucznego. Teraz wystarczy przeciągnąć całą linkę przez pancerz i na drugim jego końcu założyć końcówkę.
Kolejny krok to mocowanie linki do hamulca. Nie będę tego opisywać dokładnie. Montaż i regulacja różnią się w zależności od typu hamulca i krótko mówiąc to temat na kolejne wpisy. Pracę kończy ucięcie nadmiaru linki, i założenie końcówek. Ten detal ma nie tylko walory estetyczne. Dzięki końcówkom linki hamulcowe nie będą się rozszczepiać.
Proste, prawda? Jeśli macie pytania dotyczące tego tematu lub przydałby się poradnik na inny temat, dajcie znać w komentarzu albo mailem :-)
Kto ma torpedo, ten ma spokój* ;)
Najlepiej kupować linki nierdzewne lub pokrywane teflonem, a pancerze – z wkładką polietylenową/teflonową. Kosztują drożej, ale w przypadku roweru do codziennej jazdy nie warto oszczędzać; będą służyć latami.
Istotna jest różnica między pancerzami hamulcowymi (spiralne) a przerzutkowymi (złożone z szeregu stalowych drutów po obwodzie). Pancerz hamulcowy może nieznacznie się ściskać przy mocniejszym naciśnięciu na klamkę, za to przerzutkowy nie może zmieniać długości pod wpływem działającej siły (inaczej indeksowanie nie działa poprawnie). Co ciekawe, nie ma problemu ze stosowaniem pancerzy hamulcowych do prostych piast wielobiegowych (Sachs Torpedo Dreigang / Sram T3, Sturmey-Archer AW, AWC, AWB, X-RD3 itp.)
Przydatną rzeczą są szczypce do cięcia linek. O ile ciachnięcie linki i pancerza kombinerkami jest możliwe, o tyle linka się postrzępi (chyba, że mamy ostre ucinaki), a w przypadku pancerza pozostaje nierówne zakończenie, które dobrze jest spiłować/zeszlifować. Ale i tak lepsze rezultaty daje przecinanie pancerzy dremelem albo flexem.
Ja zawsze wkręcam baryłkę na klamce (w przypadku starych części – na hamulcu) do końca, reguluję wstępnie zaciskiem, a dopiero potem dostrajam baryłką i kontruję. Dzięki temu, w miarę upływu czasu i wyciągania się linki, wystarczy raz na jakiś czas odkręcić baryłkę i po sprawie.
*nie zawsze – raz mi się przydarzyło, że wyłamał się fragment szczęki hamulcowej i musiałem rozkręcać piastę ;)
Dzięki za obszerny komentarz. Ciąłem kiedyś linkę kombinerkami i rzeczywiście efekty były raczej marne. Teraz mam takie nożyce i dają radę. Do kupienia w markecie budowlanym za grosze, a dają też radę z trytytkami.
Kto ma torpedo, ten ma spokój* ;)
Racja :)
Prawda :-)